List od mieszkańca osiedla Jabłoniowa INPRO

Poniżej cytujemy list od zrozpaczonego sąsiada ZUT:

Witam.Jesteśmy od ponad pół roku mieszkańcami osiedla Jabłoniowa INPRO. To co przeżywamy w związku ze smrodem wydzielanym przez Zakład Utylizacyjny w Szadółkach, jest nie do opisania. Dzisiejszej niedzieli nie da się zapomnieć nigdy. Duszący, obrzydliwy smród fekalny obudził nas wczesnym rankiem, wciskając się w każdy zakamarek mieszkania, wypełniając szczególnie pomieszczenia z pionami wentylacyjnymi, np.łazienkę. Mimo natychmiastowego zamknięcia okien,fetor zaczął znikać po ok.2 godzinach. Zresztą na zewnątrz również.Próba zaśnięcia w takich warunkach nie miała żadnych szans, postępująca gorąc w mieszkaniu stawała się nie do wytrzymania. Dopiero ok.8 rano odór zaczął się „cofać”. Można było otworzyć okna i wywietrzyć mieszkanie. Tak samo,nawet jeszcze gorzej było w zeszły weekend, cały, łącznie z poniedziałkiem. Na ten właśnie dzień przyjaciółka umówiła się z liczną grupą znajomych z pracy, aby pokazać i „oblać” nowe mieszkanie. Proszę sobie wyobrazić jej rozpacz w obliczu wszechogarniającego obrzydliwego fetoru, kiedy właśnie jej znajomi zaczęli się schodzić. I tak, z przerwami, raz dłuższymi, raz krótszymi, jest od zawsze, kiedy tu mieszkamy. Akurat w ten jeden, jedyny dzień, kiedy mieli wpaść zaproszeni goście, fetor był okropny(zeszły poniedziałek). Dziś z rana także. Pomimo dużych nakładów na kupno i wyposażenie mieszkania,trudno się cieszyć z jego posiadania. Coraz częściej nasuwają się myśli o sprzedaży. Jak ktoś może tak wpływać na życie innych ludzi,doprowadzać ich do bezsilnej rozpaczy, determinować zachowania i rozbudzać niechęć do radości z posiadania czegoś swojego.Dlaczego Urząd Miasta Gdańska nie traktuje tej sprawy z najwyższą wagą, jako najbardziej palący problem dla tysięcy mieszkańców.Niech wszyscy staną „na głowie”, niech wydadzą całe pieniądze w ich dyspozycji by sprawić,aby środowisko pachniało trawą i świeżością. Przecież tu nie da się mieszkać, nieprzewidywalne są dni, kiedy smród odbiera wszelkie chęci do życia, sprawia, że człowiek wątpi w dobrą wolę innego człowieka,że komfort życia staje się drugorzędną sprawą. Jeśli miasto miało świadomość takich uciążliwości w tym terenie,dlaczego pozwoliło na budowę tylu osiedli w tych miejscach,czy nie wkracza to w sferę łamania prawa? Na pewno unijnego. Czy doraźne zyski mogą przesłonić wrażliwość na warunki bytowe tysięcy ludzi? Nigdy nie kupilibyśmy tu mieszkania wiedząc o tych wszelkich niedogodnościach.Na koniec,taki obrazek-wczesny ranek,słońce już mocno przygrzewa,piękne niebieskie,bezchmurne niebo,na całym osiedlu wszystkie okna pozamykane,ludzie wprost duszą się w środku swoich mieszkań,ale smród jest silniejszy i nie pozwala na uchylenie choćby,okien.To jakaś paranoja w demokratycznym,wolnym państwie,gdzie jakiś jeden zakład utylizacyjny terroryzuje tysiące ludzi,zsyłając na nich istną plagę,plagę smrodu.

Mam nadzieję,że te słowa dołożą się do listy niezadowolonych, oburzonych, powątpiewających w możliwość zmiany, mieszkańców-sąsiadów Zakładu Utylizacyjnego w gdańskich Szadółkach. Może kolejne listy, maile, w dalszej kolejności demonstracje, potem blokowanie przejść dla pieszych np. przy dojazdach do Fashion House, pozwoliłoby na przyspieszenie prac modernizacyjnych w zakładzie i wyeliminowanie istniejących przyczyn zatruwania życia mieszkańcom sąsiadujących osiedli. Z poważaniem

Mieszkaniec Osiedla Inpro